Aktualnie na stronie przebywa 9 gości oraz 0 użytkowników!
- AS Roma
- Historia
- Rozgrywki
- Publicystyka
- Statystyki
- Serwis
Juventus, po wygranej z AS Romą, wykonał milowy krok ku trzeciemu z rzędu scudetto. Turyńczycy zagrali znakomity mecz pod względem ogranizacyjnym i zasłużenie, acz minimalnie za wysoko zwyciężyli z Rzymianami aż 3-0.
Conte specjalnie nie zaskoczył składem, a jedyną niewiadomą był występ od początku Andrei Pirlo. Włoch pojawił się na boisku od początku, biegając tuż za pozostałą dwójką środkowych pomocników – Pogbą i Vidalem. „Stara Dama” wyszła charakterystycznym dla siebie ustawieniem 3-5-2, które w obronie często zmieniało się w 5-3-2.
Rudi Garcia także wystawił raczej spodziewany skład. Zagadką pozostawało kto wyjdzie w ataku obok Tottiego i Gervinho. Ostatecznie od pierwszej minuty zagrał Adem Ljajic, spychając na ławkę Destro. Formacja „Giallorossich” na to spotkanie to standardowe 4-3-3.
Mecz w zasadzie zakończył się w 48 minucie, gdy Bonucci strzelił gola na 2-0.
Antonio Conte rozszyfrował jak najlepiej radzić sobie w starciu z drużyną lubującą się na przemiennie w kontrach i długim utrzymywaniu piłki. Głównym powodem dla którego Roma praktycznie nie mogła stworzyć sobie dogodnych pozycji do strzałów była gra Juventusu niską linią obrony. „Zazwyczaj gramy wysoko i agresywnie, ale przeciwko Romie trener kazał nam wycofać się głęboko.” – tłumaczył po meczu Bonucci. Takie ustawienie powodowało, że Rzymianie jedyne okazje do szybkich ataków mieli po nielicznych próbach pressingu na połowie gości (głównie na początku spotkania). Gervinho był całkowicie pozbawiony wolnej przestrzeni, dzięki której może na boisku efektywnie funkcjonować. Dodatkowo Turyńczycy pozostawiali bardzo mało miejsca między liniami, w ten sposób wyłączając kombinacyjną, szybką wymianę podań przed polem karnym. Roma próbowała atakować bokami, ale nie wykorzystywała do tego całej szerokości boiska. Juventus, dzięki ustawieniu 3-5-2/5-3-2, płynnie mógł zamykać przestrzeń na bokach bez uszczerbku w postaci pomocników (do asekuracji zawsze pozostawali skrajni środkowi obrońcy).
Gdyby Roma zagrożenie tworzyła na całej szerokości boiska, sprawiłaby więcej problemów Turyńczykom. W ten sposób mogłaby nieco rozciągnąć defensywę i stworzyć przestrzeń dla podłączających się środkowych pomocników, czy skrzydłowych. A tak, praktycznie nie było wolnych korytarzy na wbiegnięcia zawodników za linię obrony.
Na początku sezonu Totti grając jako fałszywa 9 rozrywał obrony rywali, jednak tym razem Juve udawało się kryć Włocha bez uszczerbku na kształcie obrony. Biegał daleko od pola karnego, a kompaktowe ustawienie Juve, o którym wspominałem, bardzo utrudniało grę kombinacyjną, ze względu na brak potrzebnego miejsca do rozegrania. Miejsce po zbiegającym Tottim bliżej pomocy, na przemian starali się wypełniać Gervinho, z Ljajicem, ale obaj byli wypychani z niebezpiecznych stref (zobaczcie na diagramach jak daleko od pola karnego otrzymywali piłkę Totti z Ljajicem).
Wydawało mi się, że De Rossi – przy tak głęboko ustawionym przeciwniku – był za daleko od centrum gry. W poprzednich meczach jego pozycja, jako rozgrywającego tuż przed dwójką środkowych obrońców, przynosiła pozytywny skutek, tak tutaj jego podania nie napędzały w żaden sposób akcji.
Roma wymieniła więcej podań, była częściej przy piłce niż Juventus, ale na dobrą sprawę nijak nie przekładało się to na jakiekolwiek zagrożenie. Rzymianie stworzyli sobie jedynie kilka połowicznych sytuacji bramkowych, a ustawienie „Starej Damy” zmusiło ich do gry po obwodzie 30-40 metrów od bramki Buffona. Wyglądało to przyzwoicie pod względem estetycznym, ale nie przynosiło konkretów. Inna sprawa, że Juventus (podobnie było w meczu z Napoli) wykorzystuje swoją pierwszą dogodną okazję do zdobycia gola. Potem „Stara Dama” mogła cofnąć się jeszcze głębiej, co bardzo ułatwiło jej zadanie. Roma stworzyła sobie jedną bardzo dobrą okazję do strzelenia gola, gdy przy stanie 0-0 „Giallorossi” wyszli z kontrą 4v3. Całość została zaprzepaszczona, a licząc na korzystny wynik trzeba było tę sytuację wykorzystać.
„Graliśmy dobrze przez pierwszą połowę, tylko nie wykorzystaliśmy swoich szans, kiedy oni tak.” – po meczu tłumaczył Rudi Garcia i trener Romy ma w dużej części rację. Problem polegał na tym, że „Stara Dama” zagrała kapitalnie w defensywie, a w tej sferze Rzymianie za bardzo się nie popisali i prostymi błędami w kryciu doprowadzili do utraty dwóch pierwszych – istotnych – bramek. Juventus w całym meczu nie stworzył sobie zbyt wielu podbramkowych sytuacji. Główne zagrożenie kreowali po wbiegnięciach między linię Pogby, czy Vidala lub po zagraniach na dwójkę napastników Teveza i Llorente. Niebezpieczne były także stałe fragmenty gry, po jednym z nich Castan nie upilnował Bonucciego i ten wpakował piłkę do siatki.
Na uwagę zasługuje Chilijczyk, Arturo Vidal, który rozegrał kapitalne zawody przede wszystkim w defensywie. Bardzo utrudniał grę swoją prawą stroną, zaliczył 7 udanych odbiorów, 2 przejęcia i 2 wybicia. Przy zdobytym golu zachował się kapitalnie, wbiegając za obronę Romy w polu karnym. Na zamieszczonym niżej obrazku zaznaczyłem pilnujących siebie zawodników i Castana.
De Rossi krył Teveza, natomiast za Vidala odpowiedzialny był Pjanic. Bośniak niepotrzebnie wykonał ruch w stronę zagrywającego Argentyńczyka, przez co Vidal został sam. Być może nie doszłoby do gola, gdyby Castan pilnował Teveza, a De Rossi przeszedł do Vidala. Na dobrą sprawę Castan w tej sytuacji był sam i nikogo nie krył. Dwa błędy wynikające ze złego ustawienia i zagapienia się w obronie zadecydowały o tym, że Juventus zdobył dwie bramki.
Antonio Conte wykazał się w tym meczu cynizmem, charakterystyczną cechą dla Jose Mourinho. Zablokował praktycznie wszystkie możliwe drogi do własnej bramki Romie, a gola jego drużyna zdobyła z pierwszej groźnej sytuacji, by potem móc jeszcze bardziej się cofnąć. Kolejne okazje do zdobycia goli Rzymianie poniekąd wykreowali Turyńczykom sami, na życzenie, by potem samemu zadać sobie obrażenia na kolejne mecze, w postaci wykartkowania się De Rossiego, Castana i Ljajca. Ten mecz będzie sztandarowym pokazem dla przeciwników Romy jak można skutecznie zatrzymać Rzymian. Zadaniem Rudiego Garcii jest znalezienie odpowiedniego środka, aby przełamać szczelne zasieki broniących się drużyn.
Komentarze (12)
Co do naszych możliwości, to jedynie szybka wymiana piłek, po ziemi, mogła tu cokolwiek wskórać, tylko do tego potrzebny był Totti w formie i typowa "9", która absorbowałaby jednego z obrońców i uczestniczyła w klepkach pod polem karnym plus więcej dokładności. Niestety, za dużo zmiennych.
My za to, najbardziej próbowaliśmy zagrozić dośrodkowaniami. Really? Z Gervinho i Ljajicem na boisku do walki z obrońcami Juventusu, którzy przeskoczyli przy trzecim golu Benatię i Castana i plejadą piłkarzy, którzy nie potrafią dośrodkować? Nawet Franek wczoraj zepsuł dwie piłki z wolnego, dośrodkowując za linię końcową. No ale, jak nie potrafili rozegrać czegoś szybkiego, to były wrzutki na aferę. Wczorajsze pierwsze pół godziny, gdzie coś próbowaliśmy, było czysto wyjęte z gry ala Luis Enrique.
Teoretycznie winę za to ponosi trener, ale nie ma sensu wymagać od niego nieomylności. Taktyka to taka trochę gra w szachy między trenerami, wczoraj lepszym pomysłem (a może i szczęściem) popisał się Conte. No i miał niezgorsze pionki na boisku :)
Tak mi się teraz przypomniało, jak charakteryzował Garcię jakiś kibic Lille gdy Francuz do nas przychodził. Że jego zespół gra kaszankę w obronie i super skutecznie, z rozmachem w ataku. Akurat u nas mam wrażenie jest odwrotnie. Oprócz może Destro statystyki żadnego z naszych napastników nie rzucają na kolana. Wszyscy grają niemal jak pomocnicy. Totti, Gerwazy, Florenzi - ofensywni pomocnicy. Czegoś w ataku brakuje, trudno stwierdzić czego. Może właśnie okrutnego egzekutora, który w pojedynkę będzie potrafił wygrać mecz? Ciężko powiedzieć... Myślę że sam Rudi ma z tym nie lada problem. Chociaż ostatnio mówił że siłą rażenia jego drużyn jest linia pomocy i to ona wygrywa lub przegrywa mecze. Można by tak długo dywagować...
Właśnie to jest dziwne, a to nie jest pierwszy raz w tym sezonie. Jak mamy na szpicu Marco to ani jedna wrzutka nie jest dokładna albo jest ich jak na lekarstwo. Jak w ataku mamy Mega Hiper Wysokich dobrze grających głową Ljajica, Gervinho, Florenziego czy Tottiego to wówczas wykonujemy masę wrzutek, całkiem niezłych trzeba przyznać. Czemu?
Tak było wczoraj, jak mieliśmy z przodu Ljajica, Gervinho i Tottiego to wykonywaliśmy dużo całkiem niezłych wrzutek, sęk w tym że nie miał ich kto wykorzystać bo wszyscy byli bez szans. Po wejściu Destro nie było chyba ani jednej przyzwoitej wrzutki, choć akyrat Destro mistrzem w grze głową nie jest, zwłaszcza przy Bonuccim, Chielinim i Barzaglim, no ale o niebo lepiej niż Ljajic czy Gervinho.
Stąd często wynika słaba gra Borriello, który jak jest na szpicy nie dostaje wogóle wrzutek, a jak wchodzi za niego Ljajic wówczas pełno wrzutek dobrych. Na przekór, czego tak?
Juventus rozegrał te partię kapitalnie, ale to też wynikało z niedyspozycji Romy. Nawet indywidualnie nie ma kogo pochwalić, nie było nikogo, kto zrobiłby różnicę. Najbardziej chyba boli sposób w jaki Roma straciła dwie pierwsze bramki. Spodziewałem się raczej błysku geniuszu, któregoś z piłkarzy przy bramkach, jakiejś fantastycznej akcji a nie zdobywania goli po takich wielbłądach, co charakterystyczne jest dla drużyn środka tabeli. Juve po prostu wykorzystało błędy w ustawieniu i tyle. Szkoda. Nie chce już komentować i pisać, co by było gdyby. Chciałbym tylko zobaczyć, jak potoczyłyby się losy, kiedy na murawie, po obu stronach, byłoby tyle samo piłkarzy. Jak zachowała by się Roma.
Smutne jest to, że kto by nie był trenerem Romy, to nie uniknie ona kompromitacji, a wczorajszy wynik pod taką podchodzi. Rudiego jedynie usprawiedliwia fakt, że nie jest w stanie wybić z głowy głupoty De Rossiemu. Czym skorupka nasiąknie za młodu, tym na starość trąci.
A w tym meczu brakło mi trochę strzałów z dystansu, a specjalistów mamy niezłych w tej dziedzinie, cała trójka pomocy + Totti + ewentualnie Maicon. A jedyną próbę jaką kojarzę to Dodo. Jak nie idzie, ciężko się przebić to trzeba próbować coś innego, a u nas brakło. A takie jeszcze jedno spostrzeżenie: prawie wszystkie strzały z dystansu szły w Benatie, nie wiem czy on jest na tyle dobry i odważny, czy umie się ustawić, czy Juve go nie lubiło i kopali w niego ;P Co jakiś strzał szedł wszystsko brał na ciało Benatia.
A dwa co najważniejsze to taktycznie nas rozłożyli. Nasz atak zupełnie nie funkcjonował, ani Ljajic, ani Gervinho, ani Totti prawie nic nie pokazali. Juventus spokojnie się cofnął i neutralizował nasze ataki, czekając na swoje szanse. W drugiej połowie także nasza pomoc zaczęła siadać i zupełnie oddaliśmy pole.
Oczywiście wszystko to co napisałem jest w sferze gdybań, przegraliśmy a wynik 3-0 idzie w świat. Z tym że nie określałbym tego spotkania blamażem w wykonaniu Romy i Rudiego. Przypominam że to pierwsza nasza porażka. Ktoś tu trafnie napisał że nie przegraliśmy rywalizacji o mistrza tym spotkaniem tylko 5 wcześniejszymi remisami, szczególnie z Sassuolo i Cagliari. Stracone w niedziele 3 punkty mogą wrócić do nas w rewanżu na Olimpico, remisy z ogórkami już nie. Skoro Aurelio wygrał z Juve dlaczego Rudi ma tego nie zrobić?