Dodano: 3 lata temu
Jako człowiek, który ogląda Sassuolo od ich ostatniego sezonu w Serie B, i oglądający tydzień w tydzień po kilka spotkań Serie A od czasów wejścia Eleven, muszę coś napisać. Sassuolo bez Berardiego nie istnieje, cała reszta całościowo jest tylko dodatkiem i dopełnieniem. Takimi warzywami w zupie, kiedy on jest wywarem wydobywają całe to dobro i sprawiającym, że danie właśnie zwie się zupą.
A czemu Berardi gra w Sassuolo przez tyle lat. Pech i głupota. Najpierw był zablokowany przez Juve, które grało w każdym sezonie, w którym chcieli go ściągnąć bez skrzydłowych. Z resztą, jakby poszedł pod skrzydła Allegro, to by dzisiaj i tak żarł piach, więc tutaj akurat zrobił dobrze. Problem w tym, że poza Juve nikt we Włoszech nie miał środków, by kupić Berardiego z bardzo bogatego Sassuolo. Była to chyba tylko Roma, ale Monchi zadecydował, że chce zniszczyć klub, więc wpadł wtedy na inny, bardziej pasujący do jego filozofii sabotażu, pomysł. Wtedy przyszły też dwa jedyne słabsze sezony w całej jego historii w Serie A. Jak już odzyskał moc, to stał się nagle zawodnikiem w wieku, w którym nie da się odzyskać z niego pieniędzy i znów wartość poszła w górę, do poziomu zbyt wysokiego dla włoskich klubów, a Berardi za granicę nie bardzo ma ochotę iść, bo i też interesowały się nim, z tych samych powodów, kluby drugiego szeregu.
I jest to gracz przede wszystkim zespołowy. Robi ogólnie świetne liczby, bo jest genialnym graczem, ale wg mnie najlepszy jego sezon, oprócz obecnego, to 15/16 (7 goli 6 asyst), kiedy grał bardzo głęboko przy rozpoczęciu każdej akcji i wprowadził Sassuolo w strefę pucharów. To Berardi wydobywał najlepsze cechy z reszty graczy (Zaza, Sansone, Boga, Caputo, Radpadori, Traore), tylko Politano nie korzystał jakoś za mocno.
Tyle samo sezonów w Serie A co Dybala i więcej goli oraz znacznie więcej asyst, grając dużo dalej od bramki i udzielając się w defensywie z 10 tyle co Argentyńczyk. Różnicy klas zespołów, nawet nie skomentuję.
Z ostatnich 10 lat Serie A, z ofensywnych graczy kreatywnych, wyraźnie lepszy był tylko i wyłącznie Tevez.
To są te uroki bycia wielkim piłkarzem zbyt długo na zadupiu. Nikt nie ogląda Cię dostatecznie często, żeby wiedzieć jak naprawdę świetny jesteś. A nawet jeśli, to Twoje wyczyny i tak przechodzą w sumie cicho w mediach.
Też najbardziej podobny do Tottiego stylem gry zawodnik, jakiego widziałem.