Aktualnie na stronie przebywa 13 gości oraz 0 użytkowników!
- AS Roma
- Historia
- Rozgrywki
- Publicystyka
- Statystyki
- Serwis
W ostatnich dniach zaczęły pojawiać się informacje o zainteresowaniu angielskich klubów osobą Michaela Bradleya. Prasa szybko połączyła przybycie bardziej jakościowego gracza na środek pola, z przymusem potencjalnej sprzedaży Amerykanina.
Portal laroma24.it skontaktował się z agentem Amerykanina, Alberto Faccinim:
- Plotki o możliwym transferze Bradleya do Premier League to jedynie pogłoski. Nie wpłynęła żadna oferta, a chłopak się nie rusza. Michael czuje się dobrze w Romie.
26-latek zagrał w tym sezonie w 11 meczach i zdobył jedną bramkę. 5 razy pojawiał się na murawie w pierwszym składzie. Rzadko jednak, w tym sezonie, zbierał dobre recenzje.
Komentarze (17)
W takim razie pewnie odejdzie Marquinho. Ktoś tak czy siak poleci, to raczej pewne.
U Garcii sporo pogra w razie absencji De Rossiego i Strootmana. Jest jedynym ich nominalnym zmiennikiem. Jeśli zarząd zdecydowałby się sprzedać Bradleya, to musiałby go zastąpić piłkarzem o podobnej charakterystyce, a na to raczej się nie zanosi, bo jak wspomniałeś, bardziej prawdopodobne jest, że odejdzie Marquinho.
Rozgrywać to on nie potrafi i raczej się tego już nie nauczy - jako rezerwowy może być bo na tą chwile nie mamy nikogo lepszego.
Piszecie, że marny z niego rozgrywający - no marny, bo nim nigdy nie był i nie jest. Brak zmiennika dla Miralema i stąd problemy. Bradley to box to box midfielder i to wszystko.
Jestem w stanie zaryzykować stwierdzenie, że gra w Romie tylko dlatego, że jest Amerykaninem. Już dawno zostałby gdzieś sprzedany z taką grą. Chwała mu za bramkę w Udine, która dała naszej Romie ważne zwycięstwo, ale bądźmy sprawiedliwi, nic wielkiego poza tym nie zrobił. Dziwne, ze sam piłkarz nie chce zmienić otoczenia. Również uważam, że kierunek wyspiarski byłby dla niego bardzo korzystny. Obu stronom weszłoby to na dobre, zarówno Romie jak i Bradleyowi. Może dostał jakieś dyrektywy z góry, coś na zasadzie, odejdziesz, jak my o tym zadecydujemy. Disney ma Myszkę Mikki, a Roma ma Bradleya. Tak to widzę.
To wszystko to w ogóle jakieś nieporozumienie! :) Myślę, że taka opinia o Amerykaninie wynika z tego, jego gra do przodu nie istnieje i na zasadzie "nie umiecie grać w przodzie Towarzyszu, to zostańcie defensywnym pomocnikiem" został ochrzczony naszym człowiekiem od czarnej roboty. Tymczasem on się jej brzydzi! Na jego twarzy widać autentyczne cierpienie, gdy panicz musi wrócić się po piłkę, dotknąć rywala, w ogóle zrobić cokolwiek co wyrasta ponad leniwy trucht spasionego bułanka.
Muszę się przyznać, że gdy przychodził do Romy sam fakt że jest Amerykaninem sprawiał, że w niego wierzyłem. Jest opinia, że ten naród nie znosi przegrywać, że tam każdy musi być zawsze pierwszy, że czczą zwycięzców, że to ich cholerne "second sucks" itd. Myślałem, że Bradley będzie takim walczakiem, kimś mentalnie silniejszym nawet od De Rossiego :), a on bardziej przypomina "Polaczka" od Dostojewskiego, który z porażką zżył się tak, że jej nawet nie zauważa.